Naukowcy z wydziału fizyki plazmowej w instytucie Maxa Plancka w Niemczech zbudowali reaktor do zimnej fuzji jądrowej, która mogłaby rozwiązać problemy energetyczne planety Ziemia, naturalnie jedynie wówczas, gdyby garść plemiennych szowinistów, ludzi obłąkanych fałszywym mesjanizmem inspirowanym zapewne z samego dna piekła (Jan 8:44) nie blokowała dostępnych już technologii, usiłując najpierw zbudować sobie prywatną ziemię obiecaną na zgliszczach współczesnej ludzkości - ich zdaniem - w większości zbytecznej, stanowiącej jakoby ciężar, o czym informują nas wprost zarówno doktryna parareligijna, mylnie asocjowana z chrześcijaństwem Jezusa Chrystusa, będącym zaprzeczeniem judaizmu („mówicie że…, a ja wam powiadam”), jak i projekty eugeniczne znane powszechnie od czasów Galtona.

 

Niemcy nie są pierwsi, a ich technologia, choć całkiem niezła i niewątpliwie solidna, niczym piece krematoryjne w żydowskich obozach koncentracyjnych na Wyspach Sołowieckich, później w Auschwitz, zważywszy na zaszłości historyczne niekoniecznie musi być bezpieczna. Zdołaliśmy się o tym przekonać empirycznie przy projektach rakiet V1, V2 realizowanych w Peenemünde , czy bomby atomowej, skonstruowanej w końcu w USA  w ramach koszernego jak sam Robert Oppenheimer, czy Richard Feynman projektu Manhattan, bazującego na myśli niemieckiej, nazistowskiej sensu stricto, importowanej do USA wraz z  prominentnymi hitlerowcami pod koniec wojny i tuż po jej zakończeniu, którzy dożyli szczęśliwie swych dni w USA w pełnym dostatku, albowiem – jak mówi maksyma – „podobny cieszy się podobnymi”. Skutek wówczas był taki, że niemiecka technologia umożliwiła Amerykanom zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, nota bene już po wojnie, bo w sierpniu 1945r., zatem ot tak, dla sportu, żeby się przekonać w praktyce na masową skalę, jak zadziała, jaki będzie efekt, co znamy dziś z  innego wariantu ludobójstwa pochodzącego z tego samego, zepsutego źródła, mianowicie z fałszywej pandemii Covid-19, przepoczwarzanego właśnie w nomen omen fuzję C-19 z małpią ospą, której nazwa miała być zmieniona przez WHO, gdyż te małpy to niby OK, King Kong nawet uratował pewną panienkę, ale zestawianie ich z  ludźmi nieco im (ludziom? małpom?) uwłacza, rozpisano nawet konkurs w tej materii, jednak koniec końców zwyciężył szerzony przez żydostwo, dziurawy merytorycznie jak sito darwinizm wywodzący ludzkość nie tylko od małpy, ale wprost z „ciepłej kałuży” ożywionej rzekomo wyładowaniami elektrycznymi, więc możemy spodziewać się w niedalekiej przyszłości innych zbitek słownych, np. „grypa pantofelków”, co całkiem nieźle odzwierciedlałoby aktualny poziom intelektualny zdecydowanej większości naszej anty-cywilizacji.

 

Daleko przed Niemcami, Amerykanami i s-ka są dziś Chińczycy, którzy jako pierwsi spenetrowali ciemną stronę księżyca, a niedawno przeprowadzili zimną fuzję jądrową z sukcesem, przetrzymując uzyskaną plazmę najpierw kilka sekund, a następnie ponad 20 minut (może już dłużej) w polu magnetycznym, zatem wkrótce mogą ruszyć dostawy prądu z miniaturowych reaktorów jądrowych zasilających bez problemu całe Chiny oraz eksportujące nadmiar energii gdzie się da. Mogą, ale nie muszą, ponieważ Chiny są w istocie krajem okupowanym i to bez przerwy od czasów brytyjskich (żydowskich) Wojen Opiumowych, poprzez sowiecki (żydowski) bolszewizm początku zeszłego wieku, aż do amerykańskiego (żydowskiego) neoliberalizmu, zapoczątkowanego w Chinach symbolicznie 4 czerwca 1989r., przy czym program opracował  sam Milton Friedman z Chicago Boys.

 

Czyżby zatem Polak Chińczyk dwa bratanki? Niekoniecznie. Być może statystyczny Polak ze statystycznym Chińczykiem i owszem, znamy osobiście Chińczyków i mamy o nich dobre zdanie, ale nie na poziomie rządowym, który w obydwu krajach jest totalnie zdominowany przez zorganizowane żydostwo, panujące nad chińskimi giełdami w Hongkongu i Szanghaju, kontrolujące każdą transakcje międzynarodową nie tylko poprzez system SWIFT, banki pośredniczące, ale także przez system licencji eksportowych umożliwiający opodatkowanie dosłownie wszystkich transakcji zagranicznych, całego chińskiego eksportu.

 

Zimna fuzja jądrowa generująca temperaturę 100 milionów stopni C., przetwarzająca wodór w hel, w przeciwieństwie do rozszczepiania atomów nie stanowiąca źródła promieniowania radioaktywnego, ma potężny potencjał energetyczny dla świata lecz niekoniecznie musi przynieść dobre owoce i nawet jeśli ta technologia zostałaby dopuszczona do zastosowania w praktyce, to natychmiast znajdzie się sztab zdegenerowanych naukowców, którzy dla miłego grosza zaprojektują śmiercionośną broń z wykorzystaniem syntezy jąder atomów.

 

Jednak głównym zagrożeniem dla niemal darmowego prądu na świecie jest wdrażany właśnie, globalny program polityczny oparty na niedoborach żywości, wody (projekt pilotażowy „Odra”), węgla, gazu, limitowaniu przydziałów prądu, tworzący z niego programowo deficytową walutę, przydzielaną następnie przez szefów wszystkich szefów pokornym, przy równoległym pozbawianiu jej  ludzi opierających się żydowskiemu totalitaryzmowi. Planem dla ludzkości nie jest dobrobyt dla wszystkich, a jedynie dla wybranych i myli się wielu mniemając, że do nich należą; czeka ich wielkie rozczarowanie, płacz i zgrzytanie zębów, czego mogliby uniknąć poświęciwszy z uwagą odrobinę czasu na dokładne przeczytanie oraz zrozumienie programu z Bazylei roku 1897, opublikowanego przez nas z wprowadzeniem w PDF-ie, w języku polskim, kilka lat temu, dostępnego za darmo w sieci, zapowiadającego także programowe "szczepienie chorób" jako jeden z elementów programu calkowitej dominacji.