No icon

Polska

TERROR I SABOTAŻ PAŃSTWA W URZĘDZIE WOJEWÓDZKIM WE WROCŁAWIU, JESZCZE POLSKI, CZY JUŻ UKRAIŃSKI? IDĄC PO PASZPORT LEPIEJ WEŹ ZE SOBĄ ŚWIADKA

Najwyraźniej władze okupacyjne RP nie chcą, żeby Polacy wyjeżdżali z kraju, są potrzebni na miejscu w charakterze mięsa armatniego na żydowską wojnę ukraińsko-rosyjską, a właściwie III Wojnę Światową w organizacji, sojusz strachu NATO, kontra Rosja. Dlatego ewidentnie blokują wydawanie paszportów.
 
Zwrócił się do nas dzisiaj Czytelnik z prośbą o interwencję dziennikarską w Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu, konkretnie w tamtejszym wydziale paszportowym.  Niedawno skończyła mu się ważność dokumentu, więc chciał wyrobić nowy. Przyjechał do UW  z podwrocławskiej miejscowości w zeszły piątek, bez umówienia wizyty, ponieważ system rezerwacji na stronie Urzędu nie działa. Ze stopki wynika, że wykonała go zagraniczna firma z adresem na Litwie, za suty grant unijny. System jest tak beznadziejny, prawdopodobnie umyślnie, że pokazuje wolne miejsca także w niedziele. Jednak przy próbie dokonania rezerwacji na dowolną datę w dzień powszedni wyskakuje komunikat „brak wolnych terminów”.
 
Nie można wybrać żadnej daty z oznaczonych na niebiesko jako dostępne, włącznie z 1 sierpnia 2022r., a po tej dacie system nie działa w ogóle.
 
Numer telefonu 71 340 61 87, który jest podany na stronie Urzędu dla dokonania rezerwacji w kolejce odpowiada sygnałem zajętości constans, mimo prób połączenia się z nim przez kilka godzin. Na miejscu wyjaśniło się dlaczego.
 
W piątek Czytelnik nie miał ze sobą dowodu dokonania obligatoryjnej opłaty paszportowej  140,00 PLN, więc nie próbował nawet wziąć numerka z automatu, którego jak się okazało w poniedziałek i tak by nie otrzymał. Spytał jedynie urzędnika w okienku 11,  czy może wykonać przelew elektroniczny i przedstawić potwierdzenie z banku w formie pliku PDF. Urzędnik odparł, że musi pójść do okienka naprzeciw i tam pani z „okienka polskiego”  poda adres maila, na który będzie mógł wysłać potwierdzenie, a urząd je sobie wydrukuje. Poszedł.  W drugim rzędzie są okienka 12-22,  działały bodajże 2 dostępne dla Polaków, reszta albo nieczynna, albo nikogo tam nie ma,  gdyż ruch rodzimy został programowo zredukowany poniżej minimum w przeciwieństwie do okienek po drugiej stronie działających pełną parą, lecz dostępnych wyłącznie dla Ukraińców (Nur Fur Banderische).  Od 18 lipca 2022 UW we Wrocławiu przyjmuje petentów tylko do godz. 14-tej.  
 
Zagadnięta urzędniczka powiada,  że nie ma takiej możliwości,  na sali nie mają  dostępu do Internetu, więc poczta do nich nie dotrze, poza tym nie mają jak wydrukować (sic!).
 
Kolejnego dnia,  w poniedziałek, mimo przygotowania dokumentów, wydrukowanego potwierdzenia z banku oraz wypełnienia wniosku, nie mógł go złożyć ponownie.  Terminal wydający numerki zażądał daty urodzenia, po czym wyświetlił komunikat, najwyraźniej w języku urzędniczym: „Czasowo niedostępna”, cokolwiek to znaczy. W każdym razie numerka nie wydał.
 
Zdjęcie ekranu terminala wydającego numerki
 
Podszedł więc nasz Czytelnik ponownie do okienka 11, przy którym znów nikogo nie było i  spytał bezrobotnego urzędnika, skąd ten nieszczęsny numerek miałby wziąć. Znikąd, padła odpowiedź, trzeba przyjechać następnego dnia wcześnie rano, stanąć w kolejce i jak się zdąży, to automat wydrukuje.
 
Czytelnik poprosił o rozmowę z kierownikiem sali. Urzędnik niechętnie, ociągając się i oponując najpierw próbował gdzieś telefonować, a potem wstał z  fotela i poszedł szukać kierownika. Zniknął. Nie było go dobry kwadrans, w końcu pojawił się z kierowniczką sali, kobietą niemłodą urody ukraińskiej i o wyrazie twarzy, jak tuż po ostrzeniu siekiery na Wołyniu, z identyfikatorem na smyczy obróconym danymi do piersi.
 
Czytelnik sprawę grzecznie przedstawił, wyjaśnił, że system internetowy urzędu nie działa, a telefon rezerwacji jest cały czas zajęty, dlatego przyjechał osobiście, ma komplet dokumentów i uprzejmą prośbę.
 
Kierowniczka na to, że nic nie wie o żadnym telefonie, gdyż w ogóle nie mają telefonu do rezerwacji… Oświadczyła, że wniosku nie przyjmie, ma restrykcyjny limit 60 petentów na dzień, kropka. Na 20 okienek (!).  Palcem w bucie nie kiwnie, trzeba przyjść kolejnego dnia, najlepiej o 6-tej rano.
 
Kolejki do okienek „polskich” właściwie nie było, Polaków niewielu, znakomitą większość sporej sali stanowili Ukraińcy, obsługiwani w polskim urzędzie jak u siebie w Odessie, czy innym Kijowie, w absolutnym przeciwieństwie do autochtonów Polaków, ignorowanych i poniewieranych, jak obywatele trzeciej kategorii.  Na takie dictum Czytelnik poprosił kierowniczkę, aby się przedstawiła, a następnie o kontakt z jej szefem, którym okazał się niejaki dyrektor Sadowski (na zdjęciu głównym). Dopytał jak do niego trafić, wówczas kierowniczka Anna pokierowała go do ochrony mówiąc, że zaprowadzą.
 
Ochrona powiedziała, że to niemożliwe, ponieważ dyrektor Sadowski urzęduje za zamkniętymi drzwiami i żaden petent nie ma do niego dostępu, a jeśli go zaprowadzą, to jutro wylecą z pracy. Czytelnik  na to, że przecież w tym celu skierowała go do ochrony kierowniczka sali, zapewniając, że zostanie do Sadowskiego zaprowadzony.  Ochrona zatelefonowała wewnętrzną linią do kierowniczki, która wyparła się wszystkiego, bezczelnie kpiąc z petenta, który stał tuż obok ochroniarzy  słysząc strzępy rozmowy, poprosił  o przekazanie słuchawki i położył na niej delikatnie rękę, żeby sprawę z kierowniczką wyjaśnić, ale ochrona odparła, że to telefon wewnętrzny i słuchawki nie przekaże. Nie chciał się szarpać, poprosił  o nr pokoju Sadowskiego. Powiedziano, że urzęduje w Sali B. Poszedł, a tam korytarz i szklane drzwi chronione kodem elektronicznym. Za szybą pojawiła się jakaś pracownica, więc zastukał i  kiwnął na nią grzecznie. Otworzyła, powiedział że chce się widzieć z dyrektorem Sadowskim w kwestii pilnej interwencji. Pracownica poszła do Sadowskiego, wróciła i powiadomiła Czytelnika, że ten go nie przyjmie, ani do niego nie wyjdzie. Poprosił więc urzędniczkę, żeby podała nr telefonu do gabinetu Sadowskiego, albo przyniosła służbową wizytówkę. Weszła do gabinetu ponownie, wyszła i rozłożyła ręce mówiąc, że numeru nie dał…Sadowski trafił do Wrocławia z Oleśnicy, skąd go wyrzucili w poprzednich wyborach.
 
Urzędniczka przed gabinetem Sadowskiego
 
Czytelnik wrócił do ochrony i zapytał  o pokój Wojewody. I w tym momencie złapał go za rękę szpicel, młody policjant w cywilu, na oko najwyżej trzydziestoletni, pokazując legitymację. Odeszli dwa kroki w bok, policjant niby pyta w czym problem, ale wyraźnie bez zainteresowania, mając już ewidentnie własną kwestię  przygotowaną. Czytelnik spokojny, z siwą głową lecz młodym sercem referuje sprawę pokrótce. Kończy, a szpicel jak naćpany, jakby w ogóle nic nie słyszał, już z góry nakręcony pyta ni z gruszki, ni z pietruszki, czy nasz Czytelnik chce trafić na 48 godzin do paki? Bo jak chce, to on zaraz wezwie radiowóz i szybko z aresztu nie wyjdzie, a jeśli ochrona zezna odpowiednio, w co trudno było wątpić, w końcu stanowi element cosa nostry,  to nie wiadomo, kiedy wyjdzie i czy w ogóle. Franz Kafka. Po czym ponownie przedstawił  propozycję nie do odrzucenia, wzorem Bugsy Ziegela chroniącego gang Mayera Lansky’ego: albo Czytelnik opuszcza urząd natychmiast, albo jadą radiowozem na komendę.
 
Czytelnik na to, że szantaż bardzo nieładny, ale wyboru nie ma, bił się ze szpiclem przecież nie będzie, pyta więc jedynie kierowniczkę stojącą obok, czy to jest urząd polski, czy ukraiński i dlaczego nie obsługują Polaków? Kierowniczka, że obsługują, na to on, czy wygląda na Chińczyka?  Wychodzi z urzędu. Sprawa niezałatwiona.
 
Niestety, antypolskie urzędy w naszym kraju to ponownie standard i to coraz bardziej bezczelny. Widać Ukraińcy, choć przeważnie żydzi ukraińscy przewożeni autokarami ze Lwowa przez pół Polski jak przez dzikie pola, w ogóle bez żadnej kontroli,  którzy pierwotnie zostali rozlokowaniu po kasach hipermarketów i po stacjach benzynowych, zostali przeniesieni do budżetówki, gdzie chłepcą polską krew, jak zawsze, na razie finansowo, bo z marketów itd. dość nagle zniknęli.
 
Urzędnicy odgradzają się od obywateli, niczym nadzwyczajna kasta od trędowatych, uznając się widać za władzę uber alles, a polskich petentów wcale nie za swoich dobrodziei, dzięki którym mają co do garnka włożyć, nie wspominając o rabowaniu miejskiej kasy, tylko za podludzi, którzy zakłócają im spokój żerowiska.
 
Przydałoby się Polsce więcej posłów, żeby prowadzili kontrole poselskie, jak Grzegorz Braun ostatnio w Goleniowie, gdzie burmistrz schował się najpewniej w szafie, a jego zastępca kazał mówić co najmniej dwom sztukom sekretarek, że go w gabinecie nie ma i jaki był  wstyd, kiedy poseł wchodzi niespodziewanie do pomieszczenia z gabinetami, a tam w jednym znajduje wice burmistrza, jak jakąś hetkę pętelkę, zwykłego chłystka i tchórza, a w drugim gabinecie, najpewniej w szafie zaszywa się burmistrz, drugi tchórz do kwadratu, którego wezwana przez p. Posła straż pożarna niemal wyciąga za uszy ku uciesze zgromadzonej publiczności.     
 
Źle się dzieje w państwie duńskim, pisał Szekspir. Źle się dzieje w państwie polskim.  
 
Aktualizacja 19.07.2022
 
Inny Petent po przeczytaniu naszego artykułu zdał nam właśnie relację mailową z Trzebnicy, dosyłając zdjęcia. Mieści się tam terenowy oddział paszportowy, podlegający pod Wrocław. Mamy ewidentnie do czynienia z wrogim, celowym paraliżem urzędów w  Polsce oraz gigantycznym marnotrawstwem w postaci programowo nieefektywnego systemu (braku)obsługi petentów polskich, na który poszły miliony złotych z kieszeni podatników, gwarantując niejednemu urzędnikowi solidne „dopłaty” do chrustu oraz mchu na ocieplenie domu. Sprawą powinna zająć się Najwyższa Izba Kontroli, o co będziemy wnioskowali do posłów oraz do p. prezesa Mariana Banasia osobiście.
 
 
Na stronie rejestracji do Biura Paszportowego w Trzebnicy system rejestracji nie działa, standardowo wyświetla się informacja „Brak dostępnych terminów”.
 
 
W urzędzie stoi terminal, ale wydaje numerki tylko na odbiór paszportu, wniosku złożyć nie można. Petent pobrał numerek, jaki był i po chwili został wezwany do odpowiedniego okienka. Żaden inny petent w sprawie paszportu za nim nie czekał. W trakcie grzecznej rozmowy z panienką z okienka, w odpowiedzi na prośby i tłumaczenia usłyszał, że urzędniczka wniosku nie przyjmie, ponieważ ma takie wytyczne. Na nic zdało się wykazywanie nonsensu takiej postawy, zbyteczna rozmowa trwała dobrych pięć minut, a w tym czasie można przecież było wniosek przyjąć, sprawę załatwić, tym bardziej, że nikogo więcej w kolejce nie było. Jednak do tego  potrzebna jest wola oraz świadomość, że to urzędnik jest dla obywatela, a nie obywatel dla urzędnika. A przede wszystkim postawa pro-polska, której w urzędach brak w stopniu zatrważającym, nie znanym nawet „za komuny”.
 
Okienka w pokoju są dwa, przy drugim siedziała interesantka, która wkrótce wyszła, a przedtem zasugerowała naszemu Petentowi, żeby próbował polować na numerki, bo „czasem się z rana pojawiają”. Odparł, że nie jest myśliwym, tylko obywatelem, który przychodzi do urzędu, ponadto na stronie internetowej urzędu był o godzi. 8-mej rano, nic nie upolował, a do urzędu przyjechał już przed 9-tą.
 
Petentka wyszła, został sam z dwiema urzędniczkami w dwóch sąsiadujących ze sobą okienkach i żadna z nich wniosku przyjąć nie chciała. Innych klientów nie było. Zdegustowany poinformował obie panie, że zrobi im zdjęcia za biurkiem, jako osobom publicznym, urzędniczkom i prześle je do naszej redakcji z opisem zdarzenia, abyśmy uzupełnili artykuł o wątek trzebnicki.
 
Urzędniczki uciekły od biurek i usiłowały schować się za szafą...
 
Nie spodobało się to paniom bardzo, kiedy wyciągnął telefon zerwały się z miejsc, jak oparzone i usiłowały schować się za szafą grożąc, że wezwą policję – podły standard bezczelnych urzędników. Petent zdjęcia zrobił i dosłał nam do redakcji. Udał się jeszcze do Starostwa Powiatowego na ul, Ks. Bochenka, do dyrektora odpowiedzialnego za biuro paszportowe, jednak pani dyrektor nie zastał, jest na urlopie. A kiedy kota nie ma, to myszy harcują. Chyba, że kot jest także myszą, ale tego się nie dowiemy, dopóki nie wróci z urlopu.
 
Uciekające urzędniczki w Trzebnicy, to za kontuar koleżanki, to za szafę

Comment