
Świat
TAJNY POLSKI WARSZTAT NAPRAWIAJĄCY UKRAIŃSKĄ BROŃ – PISZE AMERYKAŃSKI THE WALL STREET JOURNAL, PUBLIKUJĄC ZDJĘCIA Z WEWNĄTRZ I NAZWISKA PRACOWNIKÓW
- ByNowe Ateny --
- 2023-01-31
Przed dwoma dniami na łamach prestiżowego The Wall Street Journal ukazał się poniższy artykuł, na temat tajnych zakładów naprawczych zlokalizowanych na terenie Polski, które odbierają uszkodzone pojazdy pancerne z dzikich pól Ukrainy, remontują je i odsyłają z powrotem na front.
Powstaje pytanie, dlaczego żydowska de facto gazeta napisała i opublikowała ten artykuł, skoro Stany Zjednoczone są podobno naszym sojusznikiem (jedzie mi tu czołg? I żadnego walenia w pancerz!), a zakłady naprawcze miały być tajne? Przecież po publikacji WSJ, magazynu czytanego przez wszystkich polityków, biznesmenów, decydentów oraz agentów wywiadu na całym świecie, owe tajne zakłady natychmiast przestały być tajne, natomiast Polska została oficjalnie postawiona w roli czynnej militarnie strony konfliktu, uczestnika wojny, niezaatakowanego przez Rosję agresora, walczącego rękę w rękę z przeznaczonymi na mięso armatnie, naiwnymi Ukraińcami (tymi, którzy nie uciekli do Polski) oraz najemnikami z kilkudziesięciu krajów, w tym USA, Kanady, a nawet Australii, co może dziwić tylko tych, którzy nie wiedzą, że Australia jest jednym z pięciu anglosaskich państw tworzących najwyższą strukturę Five Eyes, składającą się z Wielkiej Brytanii, USA, Australii, Kanady i Nowej Zelandii, a więc państw, w których nieprzypadkowo zamordyzm fałszywej pandemii, bezczelnie monetyzowanej przez żydostwo Pfizera i s-ki w Europie za sprawą skorumpowanej komisarzycy Ursuli von der Layen, był największy i zapewne niebawem do nich powróci, gdyż fałszywy prorok Bill Gates już zapowiada oficjalnie kolejną pandemię, tym razem o wiele bardziej morderczą, jak twierdzi, mającą być skutkiem ataku wirusa, który zostanie zmodyfikowany celowo, aby stanowił broń biologiczną. Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby wydedukować, iż czarnym charakterem, który ma tego Gatesowskiego wirusa uwolnić będzie sam Putin, bo któżby inny?
A skoro tak, to jak Państwo sądzą, gdzie i kogo ten wirus prawdopodobnie zacznie zabijać? Zapewne wrogów Rosji, nieprawdaż? A któż jest tym wrogiem, patologicznym podżegaczem wojennym, który dostarcza czołgi, samoloty w częściach, stanowi światowe centrum kontrabandy wojennej przerzucanej na Ukrainę z USA, Izraela, Francji, Niemiec, itd., dostarcza paliwo, pieniądze ukradzione własnym obywatelom i szkoli najemników?
Owszem, to Polska, która od dawna jest celem zorganizowanego żydostwa animującego wszystkie, poważne, zbrodnicze konflikty na świecie (włącznie z działaniami mafii – vide Mayer Lansky i zstępni). Polska, o czym pisaliśmy wielokrotnie na przestrzeni kilku lat, zanim nasza redakcja została zaatakowana przez „nieznanych sprawców”, zablokowana w kraju i pozbawiona ponad 700 najważniejszych artykułów, jest przeznaczona do rozbiorowego podziału, jak wówczas, którego beneficjentami mają być Niemcy, lecz przede wszystkim żydzi, tworzący „Niebiańską Jerozolimę”, czy jak mówi psychopata Żełeński „Drugi Izrael” na terenie Ukrainy, aż po prawy brzeg Wisły, wg starego planu syjonistycznego, opracowanego przez „żydowskiego Hitlera”, czyli Zeeva Żabotyńskiego, twórcę Betaru stanowiącego pierwowzór Hitler Jugend. Na marginesie, rechotem historii jest fakt, że ś. p. papież Benedykt XVI, został jak wszyscy wówczas młodzi Niemcy, siłą wcielony do tej młodzieżówki, mającej korzenie żydowskie.
W tym kontekście „niewinny” , albo nawet apologetyczny, żeby nie powiedzieć hagiograficzny, łechczący próżność niektórych Polaków artykuł The Wall Street Journal, będący zwodniczą podpuchą łudzącą ich, że Amerykanie rzeczywiście wyślą swoje Abramsy na Ukrainę, do czego mimo buńczucznych deklaracji raczej nie dojdzie, nabiera zupełnie innego, realnego wymiaru - żydowskiej broni masowego rażenia odpalonej właśnie na Warszawę. Sami Państwo oceńcie i zapamiętajcie nazwiska zadaniowanych autorów: Joe Parkinsona, Karoliny Jeznach oraz fotografa, który wykonał i dostarczył zdjęcia, Maćka Nabrdalika.
TAJNY POLSKI WARSZTAT ŁATAJĄCY UKRAIŃSKĄ BROŃ
By Karolina Jeznach and Joe Parkinson
Photographs by Maciek Nabrdalik for The Wall Street Journal
Jan. 28, 2023 10:45 am ET
Photographs by Maciek Nabrdalik for The Wall Street Journal
Jan. 28, 2023 10:45 am ET
Warszawa - W rozległym kompleksie fabrycznym otoczonym opuszczonymi budynkami setki techników pracują przez całą dobę nad jednym z największych wyzwań wojny na Ukrainie: naprawą artylerii i ciężkiego pancerza oraz powrotem na linię frontu.
Mechanicy krążą wokół warsztatu wielkości boiska piłkarskiego, mieszczącego trzy AHS Krab, powietrze gęste od zapachu metalowego pyłu i smaru samochodowego. Dwa Kraby, które wyglądają jak czołgi, ale są samobieżnymi armato-haubicami 155 mm, nie mają części gąsienic, są podziurawione kulami i mają wykrzywiany metal.
Kolejny Krab stoi lśniąco czysty, gotowy do przewiezienia z powrotem na Ukrainę trasą, na której nastąpił największy transfer broni w Europie od czasów II wojny światowej. Naprawa każdej broni może potrwać do dwóch miesięcy, przez techników, którzy muszą przejść kolejne poziomy kontroli bezpieczeństwa, zanim zostaną wpuszczeni na teren fabryki w miejscu, którego The Wall Street Journal zgodził się nie ujawniać.
Oprócz prac naprawczych w Polsce, mechanicy są w stałym kontakcie z technikami na Ukrainie – z których wielu było cywilami przed wojną – ucząc ich przez zaszyfrowane aplikacje, jak naprawiać wszystko, od czołgów po pociski.
– Ten faktycznie przybył tu w najgorszym stanie, jaki widzieliśmy – mówi inżynier Mirosław Surowaniec, wskazując na zrewitalizowanego Kraba, jednego z 10 dział naprawionych w ostatnich miesiącach. "Brakowało całej lufy, korpus poważnie uszkodzony".

Konserwacja i naprawa broni jest głównym wyzwaniem na wojnie, która płonie w najszybszym tempie od czasu starcia nazistowskich Niemiec z Rosją Sowiecką na tym samym terytorium, co prawie 80 lat temu.
Skala nieraportowanej wcześniej polskiej operacji zbrojeniowej podkreśla złożoność wyzwania związanego z utrzymaniem i naprawą sprzętu, która wkrótce będzie znacznie większa. W środę administracja Bidena ogłosiła plany wysłania na Ukrainę 31 czołgów M1 Abrams, dołączając do europejskich sojuszników, którzy wyślą aż 100 niemieckich czołgów Leopard 2.
Polscy urzędnicy twierdzą, że spodziewają się, iż Abramsy będą naprawiane w Polsce w zachodnim mieście Poznań, co uczyni byłe radzieckie państwo satelickie liderem operacji konserwacyjnych, które rozciągają się na Czechy, Rumunię i Bułgarię. Polska prawdopodobnie odegra również kluczową rolę w naprawie i konserwacji Leopardów, ze względu na głębokie doświadczenie przemysłu zbrojeniowego z czołgami.
– Można bezpiecznie założyć, że Polska jest liderem, jeśli chodzi o obsługę sprzętu używanego przez Ukraińców na polu walki – mówi Tomasz Smura, ekspert ds. technologii wojskowych z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, niezależnego think tanku w Warszawie.
Prezydent Ukrainy Wołodomyr Zełenski podziękował w piątek Polsce za zgodę na przekazanie 74 czołgów, w tym 30 PT-91 i 14 Leopardów 2.
Wyzwanie związane z utrzymaniem ukraińskiego uzbrojenia, w tym czołgów, pojawia się w momencie, gdy zarówno Ukraina, jak i Rosja planują ofensywę. Do tej pory Ukraina w dużej mierze używała czołgów, takich jak radziecki T-72, w tym tych przekazywanych przez byłe radzieckie państwa satelickie, w tym Polskę.

Rok intensywnych walk zebrał ciężkie żniwo wśród czołgów i artylerii, których lufy armatnie zostały wypaczone przez częsty ostrzał. Aby zachować sprawność, sprzęt wymaga nie tylko naprawy, ale także części, a także amunicji radzieckiego kalibru, której Zachód nie produkuje w znacznych ilościach.
W Rosji, gdzie gospodarka została zmobilizowana do wsparcia wysiłku wojennego, premier Michaił Miszustin ogłosił we wrześniowym dekrecie, że stworzy dwa nowe centra naprawy broni w obwodach moskiewskim i rostowskim.
W Polsce haubice Krab – wyprodukowane po raz pierwszy w 2017 r. – są serwisowane w zakładzie należącym do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, państwowej firmy zbrojeniowej.
Warsztaty są monitorowane przez uzbrojonych funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, których zadaniem jest wytropienie potencjalnych operacji dywersyjnych, które uderzyły w fabryki broni w innych krajach, w tym w Bułgarii.
Każdy z około 400 pracowników montażu i produkcji – i każdy odwiedzający zakład – musi być obywatelem polskim. Proces selekcji nowych pracowników, niezależnie od rangi, może potrwać kilka miesięcy.

Na hali produkcyjnej technicy pracują na trzy zmiany przez całą dobę i są w regularnym kontakcie z Ukraińcami na polu bitwy. Dzielą się informacjami o najlepszych technikach naprawy za pośrednictwem zaszyfrowanych wiadomości i aplikacji HelpDesk, która pomaga im rozwiązywać problemy.
Polscy mechanicy powiedzieli, że kiedyś używali aplikacji czatu, aby nauczyć ukraińskiego listonosza, który został żołnierzem, jak naprawić rakietę.
Mechanicy czasami znajdują w Krabach rzeczy żołnierzy: szczoteczkę do zębów, niedokończone przekąski lub rodzinne zdjęcia. Dariusz Gawinek, mechanik, powiedział, że naprawa sprzętu sprawiła, że bardziej zaangażował się w pomoc w wysiłku wojennym.
"Kraby przybywają tu z liśćmi, błotem, piaskiem, gałązkami przyklejonymi do korpusu i gąsienicami. To jest ukraińska ziemia" - powiedział. "Uderzyło mnie to naprawdę mocno, gdy po raz pierwszy wszedłem do środka."
Polscy urzędnicy powiedzieli, że warsztat może wkrótce rozszerzyć się o naprawę i konserwację sprzętu produkowanego za granicą, ale odmówili podania szczegółów jakichkolwiek konkretnych planów.
Sławomir Kapusta, brygadzista warsztatu, powiedział, że został poruszony w sierpniu ubiegłego roku, gdy przyjechał pojazd, który prawie uległ zniszczeniu. "Zawsze zastanawiamy się, co stało się z załogą w takich okolicznościach" - powiedział.
Publikacja The Wall Steet Journal 28.12.2023 r.
Comment