No icon

Chiny - Nowe Ateny

CZY USA ZAATAKUJĄ CHINY ORAZ KOREĘ PÓŁNOCNĄ?

USA wysłały właśnie lotniskowiec w okolicę Chin, podobno, aby zaatakować Koreę Północną, co gdyby prawdziwe, byłoby tragikomiczne, gdyż Korea może go roznieść w pył ze znacznie dalszej odległości w mgnieniu oka. Pojawiły się więc w mediach pytania, czy syjonistyczna marionetka Donald Trump dostanie wkrótce rozkaz zaatakowania Chin i mamy do czynienia z perwersyjna grą wstępną? Wszyscy pamiętają scenariusz libijski, w którym amerykańskie okręty rozpoczęły zmasowany, ludobójczy atak rakietowy, poparty następnie francuskimi nalotami, na kompletnie bezbronną Libię wobec syjonistycznej de facto machiny wojennej. W pamięci wciąż pozostaje obraz bestialsko zamordowanego Muammara Kaddafiego, niedoszłego twórcy Złotego Dinara, którego zakrwawione zwłoki koszerna w zarządzie tłuszcza wlokła za włosy po chodniku w otoczeniu zdeprawowanych paradziennikarzy typu „embeded”.  

Chiny to nie Libia, a Xi Jinping to nie bezbronny Kaddafi.  Naszym zdaniem nie dojdzie ani do ataku na Koreę, ani tym bardziej na Chiny, choć w ramach mainstreamowych „fake news’ów” możemy być - jeszcze nie teraz, ale za jakiś czas - nieustannie faszerowani fałszywymi informacjami, popartymi nawet fałszywymi filmikami z hollywoodzkich wytwórni, jak te z „kolorowych rewolucji”, niewyraźne, robione niby z drżącej ręki, iż doszło do zaostrzenia sytuacji na linii Pekin/Waszyngton, zdarzyły się incydenty militarne, więc należy teraz liczyć się z „eskalacją” , zatem wojną, która może wybuchnąć w każdej niemal chwili, dlatego należy robić wszystko dla „deeskalacji” konfliktu, ale nie wiadomo właściwie co, bo zły Kim Dżong Un jest nieobliczalny. Co ma wspólnego Korea Północna z Chinami? To bez znaczenia, logika w odbiorze społecznym Zachodu nie ma już zastosowania, fakty nic nie znaczą, niemal nikt się nad nimi nie zastanawia, ludzie są skłoni uwierzyć w każdy nonsens, jeśli tylko zostanie ogłoszony w mainstreamie, a kilka skorumpowanych, gadających głów poprze irracjonalne tezy swoim „autorytetem”.

O co zatem teraz chodzi? O pieniądze oczywiście. To po wtóre, gdyż po pierwsze – jak zawsze - o żydowską dominację na świecie, którą przybliża zarówno groźba nasilenia „nieuchronnych” ataków terrorystycznych w Europie, jak i wybuchu wojny z Chinami oraz z Rosją. Stan permanentnego stresu, zagrożenia, świadomości, iż ostateczne rozwiązanie jest tuż, tuż, w sposób oczywisty musi utwierdzać uczniów Freuda, kumpla z loży B’nai B’rith, że „gojska” masa padnie wreszcie na kolana, podniesie ręce do góry i sama poprosi o żydowski protektorat, gdyż nie może dłużej znieść tak ogromnego napięcia. Niemożliwe? Możliwe, ten plan mamy na piśmie.  

Do wojny nie dojdzie z kilku przyczyn, o których szerzej przy innej okazji. Teraz tylko wspomnimy, iż współczesne Chiny, będące niewątpliwie potęga ekonomiczną, a także militarną, stały się nimi programowo, wyłącznie dzięki działaniom...  żydostwa! Najpierw sowieckiego z ich Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w okupowanej Rosji, które po gigantycznym, sowieckim ludobójstwie w Chinach od lat 20. do lat 60. dostarczało przez wiele lat know how, maszyny i urządzenia oraz tysiące rosyjskich, a także światowych naukowców do Chin, aby wydźwignąć ten kraj zindoktrynowany w międzyczasie bolszewickim marksizmem oraz programową bezbożnością z totalnej biedy. Następnie, w 1989r. pałeczkę oficjalnie przejęło od bolszewików neoliberalne żydostwo amerykańskie z ekonomicznej szkoły Chicago Boys, pod przewodnictwem Miltona Friedmana, rzeczywistego autora dzisiejszego cudu gospodarczego w Chinach, implementowanego tam pod osłoną CIA, ze starym Bushem wówczas na czele.  Rewolucja de facto stricte kapitalistyczna rozpoczęła się w Chinach wydarzeniami na placu Tian An Men tego samego dnia, co „wolne wybory” w Polsce uruchamiające akcję MOST, 4-go czerwca 1989r. Amerykańskie żydostwo usiłowało zbudować potężny kraj ludzi wyzutych z sumień, bezdusznych robotów wyznających wyłącznie religię materializmu.

Niestety, w dużym stopniu osiągnęli sukces, a zapędy nacjonalistyczne, umyślnie pielęgnowane oraz podsycane w Chinach służą im jako narzędzie dla tworzenia mitu pośród Chińczyków, że oni także są narodem wybranym, lepszym od innych, co tak dobrze sprawdziło się w przypadku korporacji żydowskiej. Dziś Chińczycy zaczynają pogardzać innymi nacjami, szacunek mają jedynie dla żydostwa, które bardzo dba tam o swój fałszywy, propagandowy wizerunek, wypełniając Chińczykom księgarnie judaistycznym nonsensem, okupując im media, uniwersytety, itd., a nawet kościoły, szerzące bez przeszkód absurd judeo-chrześcijańswa (zbrodnio-pokoju) pośród 40 milionów wiernych.

Wydaje się, że Chińczycy zostali wytypowani przez Sanhedryn bardzo starannie już w czasie Wojen Opiumowych, jako potencjalnie, po odpowiedniej obróbce, idealne społeczeństwo dla realizacji syjonistycznych celów, po ateizacji oraz indoktrynacji marksistowskiej kompletnie niezdolne do zrozumienia, iż są traktowani stricte instrumentalnie w wojnie de facto religijnej wypowiedzianej światu przez talmudyczne żydostwo. Chińczycy najwyraźniej uwierzyli w mit swojej wielkości, co mogliśmy obserwować stosunkowo niedawno, kiedy definiowali głośno swoje nacjonalistyczne, ergo: narodowe interesy. Zostali sprowadzeni na ziemię zaledwie w ciągu tygodnia, podczas którego żydostwo obstawiając zapewne uprzednio krótkie pozycje na giełdach papierów wartościowych, pozwalające zarabiać im na spadkach, uruchomiło proces olbrzymiej deprecjacji wartości akcji chińskich gigantów, sięgającej 30% z tendencja spadkową. W kilka dni z chińskich firm wyparowały biliony dolarów, gdyż chińska waluta jest powiązana na sztywno w amerykańskim dolarem. Chińczycy natychmiast zmienili ton.     

Chiny nie zostaną zaatakowane przez USA, ponieważ talmudyczne żydostwo zbyt wiele zainwestowało w ten kraj w nadziei, że największa na świecie, karna armia ludzkich robotów zagwarantuje im globalne panowanie. USA stanowiły okres przejściowy, amerykańskie społeczeństwo mimo odizolowania od realiów oraz deprawacji i dominacji schizmatycznego kościoła protestanckiego bazującego na judaizmie, nie nadaje się na faszystowskiego okupanta na modłę bolszewicką. Ateistyczne, azjatyckie Chiny wydają się być znacznie lepszym wyborem. Dlatego chiński juan wszedł już do koszyka walut UK oraz innych krajach Europy, a wnuczka Donalda Trumpa uczy się języka chińskiego, aby godnie reprezentować żydowską oligarchię rządzącą Chinami.

Obecny ruch USA może być tradycyjną, żydowską hucpą, aby przymusić Chińczyków do poparcia ataku na znienawidzonego Putina, nie chcącego oddać Rosji pod ponowne panowanie żydowskie. Ewentualnie, w ramach "fake news" zaczyna się właśnie realizacja scenariusza pozornej wojny międzyregionalnej, nakreślonego przez George'a Orwella w proroczej książce rok 1984

Katedra św. Ignacego w Szanghaju

Comment